choruje ostatnio, a bardzo tego nie lubię.
Nie lubiłam wcześniej, kiedy miałam możliwość chorować pełnoprawnie i pełnowymiarowo (z gorącą kąpielą, odsypianiem, czytaniem, oglądaniem zaległości filmowych.... )
A teraz nie lubię jeszcze bardziej - kiedy mam obowiązki firmowe, które nie mają litości.. i nieustającą opiekę nad moim 2latkiem... który też jeszcze nie wie co to litość.. ;)
ah.. tak sobie myślę, że teraz to na pewno bym lubiła te chorowanie z leżeniem i nudą..
Troszkę odżyłam i takie fajne wyzwanie na
art-piaskownicy znalazłam, zdjęcie tego co kocham..
hmmm.. co kocham.. ? Jest tego troszkę.. ale pierwsze co mi na myśl przyszło, i na serducho..
- kocham moją rodzinę, wspólne chwile na wycieczkach, podróżach w wyobraźni, wspólne czytanie z moim synkiem, kocham patrzeć jak mój mąż opiekuje się dzieckiem..
ostatnio przyłapałam ich na takim oto czytaniu. Nawet nie bardzo zauważyli moje pstrykania.. a i temat książki jak się wpasował :)))
Na fotoGrę podsyłam jedno z moich ulubionych ostatnio zdjęć.
Kojarzy mi się trochę z marzeniami, tęsknotą, przygodą.. troszkę z samotnością - ale w pozytywnym znaczeniu, takiej równowagi z samym sobą. bycia we właściwym miejscu we właściwym czasie..
Zdjęcie ze wspólnej wycieczki w poszukiwaniu żubrów :)
ciekawe co odkrył mój syn na tej polanie, może coś fascynującego, niesamowitego, nowego...
na pewno czuł się tam dobrze, był spokojny i szczęśliwy..
obserwować wszechświat.. razem..